
Tak trudno pogodzić się ze stratą. A może jest jeszcze ratunek?
Gdy w niezwykły sposób rozłupały się moje nieśmiertelne buty (wpis termin ważności), jak już minął pierwszy szok, w naturalny sposób postanowiłam poszukać szewca, który je naprawi. Znalazłam. Butolog zerknął na buty i postawił miażdżącą diagnozę. Butów nie da się naprawić , czas śmiertelnie uszkodził strukturę podeszwy, sklejenie będzie trzymać kilka dni i puści. On się nie podejmie reanimacji. Cios w moje serce! Przecież miałam używać tych Meindli do własnej odległej śmierci. Nie poddam się! Zaniosę buty do kolejnego specjalisty, może on zaproponuje kurację, która uratuje mój skarb? Zwołam szewskie konsylium, poszukam terapii za granicą, nie poddam się, będę walczyć!
A może udam się do Japonii aby spotkać się z mistrzem Kintsugi? Oni sklejają złotem zranioną porcelanę. I ta porcelana staje się poprzez swoje złote blizny cenniejsza <3 moje buty też są cenne, blizny byłyby ich trofeum, nawet butaprenowe a nie złote!
Rozpieprzone życie też czeka na posklejanie. Ale najpierw trzeba odnaleźć i oczyścić wszystkie, nawet najdrobniejsze kawałki. Wtedy sklejenia będą trwałe, a blizny dodadzą mu szyku. Aż do śmierci, albo do kolejnego roztrzaskania.