
W kawie siedział ptak. Przez chwilę był spokojny , siedział i nie robił. Chciałam pokręcić w kawie łyżeczką i wtedy ptak otworzył dziobek w niemym krzyku. Trochę agresywnie, trochę lękliwie. Odłożyłam łyżeczkę i dałam mu spokój. Wyciszył się. Zaśpiewał najpiękniej, najczyściej, najdźwięczniej. Zaśpiewał pieśń spokoju.